Jak wielka rodzina
LKS Ceramik Krotoszyn to klub, w którym główny napis oprócz aspektu sportowego, kładzie na hołdowanie uniwersalnym wartościom i wrastanie we wspólnocie. Tak tez było podczas tegorocznej wigilii.
Organizowana była ona w klubowej sali przy ul. Sportowej w Krotoszynie, w sobotę, 22 grudnia. Na tym spotkaniu nie brakowało nikogo, kto należy do wielkiej krotoszyńskiej rodziny zapaśniczej. Byli zatem rodzice młodych sportowców, byli i obecni zawodnicy, a także przyjaciele klubu i liczni sponsorzy. Nie brakowało władz Ceramika. Wszystkim przyświecał jedna myśl: cieszył się swoim towarzystwem oraz miło spędzić czas. Wszyscy przekraczali próg ze śmiechem.
Przybywamy, by znów poczuć magię świąt. A gdzie nie zaznasz tej atmosfery, jeśli nie w gronie przyjaciół- dzielili się odczuciami uczestnicy spotkania. Na spotkanie przybyli też olimpijczycy z Rio de Janeiro Robert i Radosław Baran, wraz ze swoimi polówkami.
Tym razem, władze klubu zaskoczyły. Po raz pierwszy w spotkaniu uczestniczyli samorządowcy i władze miasta oraz powiatu, którzy zasiedli razem z innymi przy stole, a nie na osobnym spotkaniu w swoim gronie jak miało to miejsce dotychczas.
Trener Remigiusz Mayer zastosował tez inny manewr.
Zanim przybliżymy historię startów i sukcesów odniesionych przez krotoszyński klub w minionym roku, odbędzie się wieczerza wigilijna- tłumaczył.
Po życzeniach skierowanych przez prezesa Lecha Paulińskiego, wszyscy zasiedli do uczty. Po niej głos zabrał Mayer. I tak jak wcześniej panował na hali tumult, to podczas jego wystąpienia można było słyszeć brzęk przelatującej muchy. Streścił on najważniejsze sukcesy zawodników Ceramika, poczynając od Roberta Barana, a kończąc na dzieciach. Najlepsi wychodzili na środek sali, gdzie otrzymywali pamiątki oraz stawali do wspólnego zdjęcia ze sponsorem i trenerami Mayerem i Justyną Niśkiewicz. Ale nie był to koniec atrakcji. Klub zamówił tez św. Mikołaja. Ten przybył do klubu z workiem prezentów. Dzieci i młodzież ustawiała się zatem w długiej kolejce do niego, by otrzymać prezent. A nie było to takie proste. Niegrzeczne dzieci lub zawodnicy którzy nie potrafili dać z siebie przysłowiowych 120 % na treningach musiały ,,zawalczyć” o upominek. Trener Mayer określał bowiem zawodników i zawodniczki, a św. Mikołaj wymyślał przeróżne zadania. Widząc to inni parskali śmiechem, a cała sala kibicowała ,,nieszczęśnikowi” Ten zmuszony był wykonywać np. pompki czy skłony. Każdy jednak wracał z prezentem.
To dla nas ważne, by nagrodzić wszystkich. Wszak zawodnicy zbierają teraz efekty swoje pracy
mówił wiceprezes Maciej Oprysiak. Tymczasem za stołami ustawiała się kolejka do prezesa klubu, pełniącego od lat funkcję prezesa Wielkopolskiego Związku Zapaśniczego Lecha Paulińskiego. Ten jak zawsze zadziwiał nie tylko swoją formą, ale i raczył rozmówców anegdotami oraz zatroskaniem o rozwój ukochanej przez niego dyscyplin sportu.
Widząc ten entuzjazm i tłumy przychodzące dziś do klubu, jestem spokojny o przyszłość zapasów w Krotoszynie. Jednak jest to zasługą wszystkich członków klubu, którym za podjęty trud serdecznie dziękuję
zdradził w rozmowie prywatnej Pauliński.
Tekst i zdjęcia P. Krawulski