Brązowy medal ,,biorę” w ciemno!
Share

Krotoszyński Rynek w poniedziałkowe popołudnie 8 sierpnia zapełnił się kibicami oraz sympatykami zapasów. Nic dziwnego, wszak była to ostatnia chwila, by spotkać się z olimpijczykami rodem z Krotoszyna. Radosław (kat. 97 kg) i Robert (kat. 125kg) tuż przed uroczystym ślubowaniem w Warszawie i wyjazdem na igrzyska olimpijskie w Rio de Janeiro, po raz ostatni przed najważniejszą imprezą czterolecia, spotkali się z krajanami.

Wybór reprezentacyjnej części miasta nie był przypadkowy. To właśnie tu podczas dwóch ostatnich dni igrzysk olimpijskich, w ogródku letnim ,,U Bolusia” będzie można nie tylko miło spędzić wakacyjny czas, ale i poczuć na własnej skórze, na czym polega magia sportu oraz braterstwo. Podczas rywalizacji Roberta 20 sierpnia i Radosława 21 sierpnia, na matach jednej z hal kompleksu Olympic Training Center będzie transmisja na żywo i możliwość wspólnego trzymania kciuków za naszych zapaśników. Ostatnie spotkanie przed igrzyskami było reklamowane przez kilka ostatnich dni. Zjawili się na nim zatem licznie dziennikarze lokalni. Prym wśród nich wiódł Franciszek Kurzawa. Zanim doszło do głównej części uroczystości, przeprowadził ze sportowcami krótki wywiad. Swoimi pytaniami wywoływał uśmiech na twarzy sportowców. Wszak, wiadomo nie od dziś, że urok osobisty, takt i skromność to cechy, których można się od Kurzawy uczyć.

Dlatego dziwi fakt, że na to spotkanie przybyło jedynie kilkudziesięciu sympatyków tej znanej od starożytności dyscypliny sportu. W tym wydarzeniu brali również udział przedstawiciele władz miasta z burmistrzem Franciszkiem Marszałkiem, urzędnicy oraz radny Krzysztof Kierzek. Nie mogło zabraknąć także władz Ceramika i byłych zapaśników.

(…)

Tymczasem olimpijczycy odpowiadali na pytania. Trwała ,,żonglerka” słowna bohaterów z zainteresowanymi. Sportowcy zdradzali jak wygląda ich dzień, czy drabinka w tym turnieju. Walczy przecież 19 zawodników w danej kategorii. Ile walk trzeba stoczyć, by wywalczyć medal i jak dostać się do repasaży- te pytania nurtowały sporą część sympatyków zapasów. Tu pierwsze skrzypce przejął prezes Ceramika oraz Wielkopolskiego Związku Zapaśniczego Lech Pauliński. Wskazywał on na niuanse, które mogą ostatecznie zdecydować o triumfie, bądź porażce zawodnika. Sporo uwagi poświęcił on również pomijanej często kwestii jak ważenie czy losowanie. Sportowcy, wśród których prym wiódł Robert, ożywili się dopiero przy pytaniu o nastroje i nastawienie braci. –Musze przyznać że są świetne, gdyż zdrowie dopisuje na 100%. A jak się nie uda, nie pozostanie nam nic innego, jak wyjazd za chlebem- wyjaśniał Robert, puszczając wymowne oko do kibiców. Wywiady jak zawsze szły lepiej młodszemu z braci. Nawet jednak on miał problem z odpowiedzią na pytanie kibica- jaką ze sław sportu chcieliby spotkać podczas przebywania w wiosce olimpijskiej. Wykorzystując chwilę zawahania, ktoś z tłumu rzucił Agnieszkę Radwańską, co wywołało ogólnie poruszenie i salwy śmiechu.

Wreszcie nastąpiła tak oczekiwana przez przybyłych chwila rozdawania autografów i wspólnego pozowania do zdjęć z braćmi. Chętnych nie brakowało. Najpierw bohaterowie Krotoszyna pozowali w ogródku ,,U Bolusia”, później przemieścili się w pobliże księgarni, by zakończyć swój marsz przed Ratuszem.

Wracając rozmawiali z kibicami. Wówczas również młodszy dzielił się swoimi wrażeniami. – W każdej wadze wielu jest faworytów do końcowego triumfu. Dlatego jedziemy do Brazylii walczyć i dać z siebie wszystko. Wiele zależy od losowania. Ja medalem brązowym nie pogardzę – dopowiadał z uśmiechem. Zaraz jednak dodawał – Cieszyć się będę również z medalu brata. Ja mam jeszcze szansę za 4 lata. Ale tanio skóry nie sprzedam i walczyć będę z całych sił. A apetyty kibiców są duże. –Nie widzę innego wyjścia jak zdobycie jednego medalu dla Krotoszyna przez jednego z braci. Faworyta nie wskaże, gdyż kibicować będę obu- mówił Waldemar Szkudlarski, dawny piłkarz Astry.
Czy to marzenie kibiców się spełni będzie można się przekonać podczas trwania ostatnich 2 dni igrzysk? Dlatego władze klubu już dziś zapraszają do wspólnego kibicowania w specjalnej strefie. Po cichu liczą, że zapełni się ona kibicami, których w stolicy powiatu nie brakuje. Wszystkich ma łączyć przecież wspólny cel, jakim jest oglądanie zwycięskich walk Baranów. A wówczas na pewno euforia ogarnie Krotoszyn i jego mieszkańców.

Tekst: Paweł Krawulski
Foto: Rafał Figlak

Skrót Redakcja