Bracia rozsławili Krotoszyn
Niezapomniane chwile z całą gamą przeżyć od euforii po uczucie braterstwa po porażce zafundowali mieszkańcom naszego miasta Robert i Radosław Baranowie. Powodem były ich pojedynki rozegrane podczas olimpiady w Rio de Janeiro. Historyczna chwila, Krotoszyn reprezentowało bowiem dwóch rodzimych zapaśników, zgromadziło w specjalnej strefie kibica w weekend 20-21 sierpnia na Rynku prawdziwe tłumy kibiców i sympatyków sportu.
Mieszkańcy, wśród których baczne oko obserwatora zauważało nie tylko byłych zapaśników, ale i piłkarzy, reprezentantów sportów walki oraz wielu krotoszynian, nie zawiedli. Frekwencja zaskoczyła nawet organizatorów tego przedsięwzięcia, czyli władze LKS Ceramika i przedstawicieli jego jak zawsze pełnego energii Klubu Kibica. Jednak niezwykła wież z braćmi nie dziwi. Wszak Radosław oraz Robert Baranowie na sympatię kibiców zapracowali przez lata swoją postawa zarówno na macie, a przede wszystkim poza nią. Do tego dochodziła jeszcze ranga wydarzenia i drobiazgowo zaplanowane wydarzenie. Już w przeddzień zawodów na Rynku pojawił się specjalny namiot. W sobotę, by rozpalić emocje do czerwoności i umilić przybyłym czas oczekiwania na walkę naszego reprezentanta, swoje niebagatelne umiejętności zaprezentowali młodzi zawodnicy klubu LKS Ceramika. Pokaz na macie zapaśniczej odbył się z udziałem dzieci, młodzików i juniorów młodszych LKS Ceramika. Warto dodać, że zaprezentowali się wówczas młodzi zapaśnicy ze wszystkich sekcji klubu. Szerszej publiczności zademonstrował się także Ivan Izdebski, Ukrainiec urodzony w Krotoszynie, który wraz z młodszym bratem znalazł dzięki determinacji w stolicy powiatu swój drugi dom. Pokaz mimo, że niezwykle widowiskowy oraz efektowny, nie był w stanie zelektryzować widzów.
Wyczuwało się napięcie. Wszyscy zgromadzeni czekali z niecierpliwością na kulminacyjne wydarzenie dnia. Emocje sięgnęły zenitu, wraz z pojawieniem się Roberta Barana. Zawodnik LKS Ceramika walczący w najcięższej kat. wagowej w stylu wolnym do 125 kg. pojawił się na macie hali Carioca Arena 2, by walczyć o marzenia i swoją sportową przyszłość. Jego przeciwnikiem, wyłonionym podczas losowania był zawodnik z Kirgistanu Ajaał Łazariew. Stawka tego pojedynku była olbrzymia. Zwycięzca meldował się w ćwierćfinale. Pierwsza runda walki nie odbywała się po myśli Polaka. Polak szybko otrzymał karę za pasywność. Wówczas w myśl regulaminu zawodnik musi wykonać jakąś akcję techniczną w ciągu 30 sekund. Inaczej traci punkt. Tak też się stało. Baran zatem przegrywał z rywalem jednym punktem. Takim wynikiem zakończyła się również I runda. W II, finalnej krotoszynianin postawił wszystko na jedną kartę. Zaatakował, a na efekty nie trzeba było długo czekać. Rywal otrzymał ostrzeżenie. Jako że w ciągu pól minuty nie wykonał akcji technicznej, wynik starcia był remisowy. Taki obrót sprawy dodał dodatkowy zastrzyk energii Polakowi. Powalił rywala i na jego konto zapisano 4 punkty. To ustawiło walkę. Zawodnik z Azji znalazł się pod ścianą. Musiał zdobyć 5 punktów by zwyciężyć. Robert okazał się jednak w 100% profesjonalistą. Kontrolował wynik do końca. Zwycięstwo 5:1 w punktach, nie było ani przez moment zagrożone. Przez zawodnikiem otwierały się bramy sportowego raju. Walka o medale stawała się coraz bardziej realna. By dostąpić tego zaszczytu, trzeba było zwyciężyć w jeszcze jednym pojedynku. Naprzeciw Polaka stanął jednak reprezentant USA Tarvel Dlagnev. Był to rywal z najwyższej półki. O klasie zawodnika urodzonego w Sofii, który wraz z rodzicami od 4 roku życia przebywa w Stanach Zjednoczonych, świadczy fakt że dwukrotnie stał na najniższym podium Mistrzostw Świata. Baran nie przestraszył się rywala i do pojedynku z nim stanął jak równy z równym. Skutkiem tego to rywal krotoszynianina otrzymał karę za pasywność i musiał wykonać w ciągu 30 sekund akcję techniczną. Dopiął swego tuż przed jej zakończeniem, zapisując na swym koncie 2 punkty. Takim tez wynikiem zakończyła się I runda. Gdy na początku finalnego starcia, Amerykanin otrzymał punkt za wypchnięcie poza matę, wydawało się że walka jest już rozstrzygnięta. Te odczucia potwierdzały fakty. Baran nie miał pomysłu na zaatakowanie dobrze broniącego się Dlagneva. Końcówka walki należała jednak do niego. Polak zdołał powalić rywala i zdobył dwa punkty. Na więcej nie starczyło jednak czasu i pojedynek zakończył się minimalną porażką naszego reprezentanta 2:3. Pozostało dopingować rywala oraz czekać aż on dojdzie do finału, otwierając drogę do walki o medal brązowy podczas walk repasażowych. Jednak patrząc na reprezentanta Ameryki Północnej można mieć było obawy. Po walce z Polakiem Amerykanin długo nie podnosił się z maty, którą opuścił resztą sił. To zachowanie wywołane zmęczeniem nie uszło uwagi Bogusława Soleckiego, długoletniego dziennikarza TVP Sport. To on podczas olimpiady w Rio komentował zmagania zapaśników. Tonował on nastoje kibiców oglądających transmisję telewizyjną. Tymczasem w Krotoszynie trwała fiesta. Niespecjalnie zmąciła ją wiadomość, że Amerykanin przegrał walkę przed czasem z reprezentantem Iranu Komejlem Ghasemim. To rozstrzygnięcie spowodowało, że Polak nie mógł walczyć o upragniony olimpijski krążek. Publiczność podziękowała Robertowi brawami i bawiła się dalej czekając na finałowe rozstrzygnięcia w tej wadze. Ostatecznie mistrzem olimpijskim został Turek Taha Akgul, po zwycięstwie na punkty z Irańczykiem Ghasemim. Brązowe medale trafiły do: reprezentanta Białorusi Ibragima Saidowa oraz Geno Petriaszwilego z Gruzji.
A kibice ostrzyli sobie zęby na niedzielną rywalizację starszego z braci Radosława. Tym razem oprawa strefy kibica była już skromniejsza. Było to podyktowane po części tym, że młodzi zawodnicy LKS-u wyjeżdżali wówczas na obóz do Zakopanego. Tam w pocie czoła liczna kadra adeptów tej dyscypliny sportu, nabywać będzie nowych umiejętności i marzyć, by w przyszłości podążać śladami starszych kolegów. Poza tym aura również diametralnie się zmieniła. Padał deszcz. Ci, co jednak przyszli nie żałowali. Wszak nie często zdarza się, kibicowanie w szerszym gronie na krotoszyńskim Rynku. Radosław rywalizujący w kat. 97 kg. zaprezentował się publiczności dosyć szybko. Zdecydowało o tym losowanie. To dzięki ślepemu losowi nasz zawodnik musiał walczyć już w kwalifikacjach. Naprzeciw niego stanął reprezentant Azerbejdżanu Czetag Goziumow. Krotoszynianin już od początku starcia walczył pod wielką presją. Sędzia szybko odgwizdał pasywność polskiego zawodnika i ten musiał wykonać akcję w ciągu pół minuty, Niestety przeciwnik umiejętnie się bronił, wskutek czego przy jego nazwisku pojawił się punkt. Minimalną porażką Barana zakończyła się także I runda. W drugiej nasz zawodnik zaatakował. Nie potrafił jednak obejść zawodnika, ani wykonać tzw. wózka. Co więcej pod koniec 2 minuty finałowego starcia to zawodnik Azerbejdżanu zdobył 2 punkty za wykonanie brawurowej akcji technicznej. Pojedynek zakończył się zatem zwycięstwem rywala 3:0.
Długo wydawało się, że to koniec walk Radka. Kibiców utwierdzał w tym Solecki, który powiedział na antenie, że w związku iż jest to walka eliminacyjna, Radosław nie ma szans na dalsze występy. Stało się jednak inaczej. Rywal dotarł do finału. Tym samym otworzył swoim wcześniejszym rywalom możliwość walki o medal z najniższego kruszcu. Ten ewidentny błąd komentatora szybko został skomentowany. Na profilu facebookowym LKS-u przeczytać można było: Chwila oddechu. Małe info. Radek musi wygrać dwie walki, aby walczyć z Ukraińcem o brąz. Mało czasu miedzy walkami, a zaczyna od chyba najtrudniejszego z trójki czekających go rywali, Irańczyka. Widzimy się na rynku o 17:40. Swoją drogą komentator, który wprowadził wszystkich w błąd, że Radek już nie walczy mógłby powiedzieć przepraszam. Brak słów… RADEK NAPRZÓD !. Wszystko zaczynało się zatem od nowa. Przeciwnikiem Radosława w tej fazie turnieju został zawodnik z Iranu Reza Jazdani. Kibicom zapasów nie trzeba tej osoby przedstawiać. To mistrz świata z 2011 i 2013 roku. Dość szybko zawodnik ten potwierdził sportową klasę. I rundę wygrał 3:0, zdobywając 2 punkty za akcję i 1 wskutek orzeczonej kary za pasywność względem naszego zawodnika. W drugiej nasz zawodnik postawił wszystko na jedną kartę. Zaatakował, wyrzucając za matę swojego przeciwnika. Nasz sztab szkoleniowy domagał się także, by zawodnik otrzymał dodatkowo gratyfikację punktową za akcję. Gdy sędzia pozostawał głuchy na prośby poproszono o czelendż. Arbitrzy stolikowi pozostali jednak nieugięci, dodatkowo przyznając przeciwnikowi punkt. Na tablicy widniał zatem w tym czasie wynik 5:1 dla zawodnika azjatyckiego. Czasu na wyrównania pozostało bardzo mało. Mimo to Baran zaatakował i wywalczył jeden punkt. Na odwrócenie losów rywalizacji zabrakło jednak czasu. Spotkanie zakończyło się porażką krotoszynianina 2:5. Pod wrażeniem naszego reprezentanta był także komentator, który podkreślał niezwykła ambicję, olbrzymią energię, a także siłę naszego zawodnika. Te słowa pocieszenia były jednak tylko dodaniem otuchy zawodnikowi na otarcie łez. Olbrzymia szansa, jaką jest zdobycie medalu olimpijskiego, prysła wówczas jak bańka mydlana. Czy będzie mógł ją powtórzyć, czas pokaże. Wiele zależy od Radosława i jego determinacji oraz zdrowia. Na razie na gorąco zapowiada walkę o udział w następnych igrzyskach rozegranych w Tokio, co oczywiście cieszy. Jednak 4-letnia odległość czasowa od tych wydarzeń każe realistycznie spojrzeć na te deklaracje. Wracając do rozstrzygnięć w Rio, złoty medal wywalczył Kyle Snyder ze Stanów Zjednoczonych, srebro trafiło do Azera. Na najniższym podium stanęli: zawodnik z Rumunii Arbiert Saritow i Magomiet Ibragimow z Uzbekistanu.
A jak te niezapomniane chwile oceniają kibice? – Jestem pod wrażeniem krotoszyńskiej strefy kibica Dzięki niej można było poczuć się jako wspólnota, która razem doświadcza wielu emocji. Warte podkreślenia jest również, to że organizatorzy- władze Ceramika, zadbali nie tylko o wrażenia estetyczne, ale i o ciała kibiców. W namiocie można było skosztować małego co nieco. Podnosiło to morale oraz pozwalało na jeszcze większy doping. Wielkim wydarzeniem był także występ młodych zawodników. Zaprezentowali się brawurowo. Patrząc na ich niebanalne umiejętności serce rosło. Widać, że klub wykonuje olbrzymia pracę w tym zakresie. Istnieje zatem duża szansa, że w przyszłości z tych zawodników będziemy mieli pociechę- podkreślał wielki fan zapasów, zegarmistrz Jerzy Rogacki.-Atmosfera była fenomenalna. Co do strefy była ona zaplanowana z odpowiednim wyprzedzeniem. Stąd liczne atrakcje, jak wystąp młodych czy DJ-a, który zgromadził wielu ludzi. Wśród nich widać był wielu entuzjastów zapasów, a także byłego burmistrza Julian Joksia. Jako trenera najbardziej interesuje mnie wynik sportowy i dyspozycja zapaśników. Zawodnicy pokazali że ich obecność na IO nie była przypadkowa. Co do Roberta jego walka z Amerykaninem była na styku. O końcowym rozstrzygnięciu zdecydowały niuanse. Szkoleniowo uważam te walkę za dobrą. Według mnie mógł zdecydować się na atak nieco wcześniej. Zawodnik był bowiem w jego zasięgu. Powiem więcej w ostatnim czasie Robert wygrywał z lepszymi zawodnikami. Jednak mówię to z perspektywy kibica. Dodam, że jako klub jesteśmy zadowoleni z Roberta. Należą się mu wielkie brawa za występ. Wszak nieczęsto zdarza się, by zawodnik Ceramika walczył na igrzyskach. Nagrodę ma pewną. Uchylę rąbka tajemnicy: prezes Lech Pauliński podjął już w tej kwestii pewne działania- tłumaczył z uśmiechem na ustach trener Remigiusz Mayer.
Paweł Krawulski
Obejrzyj walki
Robert Baran vs Aiaal LAZAREV (KGZ)
Tervel Ivaylov DLAGNEV (USA) vs Roberta Baran
Radosław Baran vs Chietag Gaziumow (AZE)
Radosław Baran vs Reza Mohammad Ali YAZDANI (IRI)