Podsumowanie roku 2016
Share

Felieton (art. z Rzeczy Krotoszyńskiej)

Początek roku skłania do podsumowań. Tradycja ta nieobca jest również klubom sportowym. Działacze, trenerzy oraz zawodnicy starają się sięgnąć pamięcią i przywołać ulotne chwile oraz wystawić notkę mijającym 12 miesiącom. Cenzurki wypadają zdecydowanie pozytywnie jeśli przyjrzy się działalności klubu zapaśniczego.

LKS Ceramik, bo o nim mowa 2016 r. miał niezwykle udany. Wystarczy wspomnieć, że po raz pierwszy w historii 2 atletów tego klubu reprezentowało Krotoszyn na imprezie sportowej czterolecia. Bracia Robert (kat. 125 kg) i Radosław walczący w barwach Grunwaldu Poznań (kat. 97kg), udanie zaprezentowało się w brazylijskim Rio de Janeiro. Przypomnijmy po wyczerpujących kwalifikacjach, w których rodzeństwo musiało nie tylko wznieść się na wyżyny swoich niebanalnych umiejętności, ale i pokonywać strefy czasowe. Zwłaszcza młodszy Robert zyskał po raz kolejny miano championa. Po ciężkiej chorobie wrócił do uprawiania sportu w stylu mistrzowskim. Od początku rok 2016 r. był dla sympatycznego zawodnika udany. Najwyraźniej pokazały to marcowe Mistrzostwa Europy rozegrane na Łotwie. Zdobył tam tytuł wicemistrza startując po raz pierwszy na tak ważnej imprezie z seniorami. Zaprezentował się wówczas wspaniale, a jedyną porażkę przez przewagę techniczną poniósł walcząc z wielokrotnym medalistą MŚ. i Europu Geno Petriashvili (Gruzja). Ten sukces rozbudził apetyty na tyle, że kibice, a także sympatycy sportu widzieli w nim drugiego olimpijczyka. Okazało się że nie były to marzenia bezpodstawne. Wkrótce dołączył do brata, wywalczając podczas I Światowego Turnieju kwalifikacyjnego rozgrywanego w Mongolii miejsce dla Polski w kat. 125 kg. I wówczas euforia zapanował w Krotoszynie. Nie ma się czemu dziwić, wszak ostatnia taka sytuacja miała miejsce w Seulu 1988 r., kiedy to Krotoszyn reprezentował Wojciech Wala. Jednak brak reprezentanta na tak wielkiej imprezie była widoczna. Pomimo najszczerszych chęci, władzom zabrakło przysłowiowej kropli nad i. Pomimo przybycia na oficjalne pożegnanie olimpijczyków, 8 sierpnia władz miasta i klubu, brakowało mikrofonu. Przysłuchujący się rozmowie kibice, słyszeli zaledwie strzępki rozmów. Dlatego wśród przebywających na Rynku kibiców nie brakło gorzkich słow. Nie popisały się również władze miasta. Niby wspomagali sportowców, ale poprzestawano na deklaracjach. Po drugiej stronie barykady znaleźli się sympatycy tej znanej od starożytności dyscypliny sportu i dziennikarze lokalni. A władze samorządowe przez wiele dni w żaden sposób nie pomagały zawodnikom, nawet poprzez działania promocyjne. Tłumaczenia zawsze były takie same, zabrania nam tego Polski Komitet Olimpijski, zakasując umieszczania rodzimych sportowców na bilbordach. Jednak o innych formach wsparcia zapomniano. Wszystko zmieniło się na krótko przez IO. Jednak spóźnione działania lokalnych władz i tak pozostają w cieniu postawy reprezentowanej przez kibiców. Ci zasługują na uznanie. Tłumnie zebrali się podczas 2 ostatnich dni zawodów w Rio de Janeiro (20-21 sierpnia- przyp. red.) w ogródku letnim u Bolusia. Znikły wszelkie spory, a kibice wśród których można był o spotkać także przedstawicieli innych dyscyplin mówili tylko o jednym- zdobyciu medali przez Baranów. W specjalnie przygotowanym namiocie natomiast spotkali się vipowie. Po raz kolejny wielką miłość do tej dyscypliny sportu pokazał były burmistrz miasta i gminy, dziś radny sejmiku wielkopolskiego Julian Jokś. Niestety pomimo ogromnego wsparcia dziesiątków kibiców, historycznego celu nie udało się osiągnąć. Na początku z hali Carioca Arena 2, przyszły złe wiadomości o walkach Roberta. Wszystko przez minimalną porażkę w ćwierćfinale z reprezentantem USA Tarvelem Dlagnevem. Baran w pojedynku z medalistą MŚ. walczył jak równy z równym przegrywając na punkty 2:3. Warto dodać, iż pojedynek kosztował przeciwnika tak wiele sil, że nie tylko nie wywalczył on medalu, ale przez to nie pozwolił naszemu reprezentantowi przystąpić do repasaży. Kibice jednak głośnymi brawami podziękowali Roberowi za walkę. Następnego dnia znów zameldowali się tłumnie, pomimo opadów deszczu na krotoszyńskim Rynku, by dopingować Radosława. Ten zaprezentował się już w kwalifikacjach, rywalizując z reprezentantem Azerbejdżanu Czetagiem Goziumowem. Niestety rywal okazał się za silny ,a Radek przegrał pojedynek na punkty 3:0. Długo wydawało się, że to koniec walk krotoszynianina. Kibiców utwierdzał w tym Bolesław Solecki, dziennikarz sportowy, dotąd perfekcyjnie prowadzący transmisje telewizyjną. Nie uszło to uwadze administratorowi profilu Facebookowego LKS-u, który nie szczędził gorzkich słów pod adresem dziennikarza. Rywal Radka dotarł jednak do finału. Radek mógł zaprezentować się jeszcze raz podczas repasaży, Niestety przegrał dość wyraźnie na punkty z Irańczykiem Reza Jazdanim i olbrzymia szansa jaką jest zdobycie olimpijskiego medalu pękła jak bańka mydlana.

Jednak na tym nie koniec sukcesów LKS-u. Wicemistrzem Europy w kat. młodzieżowców do 23 lal został Mateusz Filipczak, a tytuł zdobył walcząc w bułgarskim Ruse. Świetnie także radzi sobie juniorska kadra Ceramika. Wielu z młodych re[reprezentuje nasze miasto w kadrze wielkopolskiej juniorów prowadzonej przez Remigiusza Mayera. W minionym roku kadra szkoleniowa LKS-u się rozszerzyła. Wreszcie dołączył do niej na pełnych prawach Ivan Izdebski, Ukrainiec urodzony w Krotoszynie, który w stolicy powiatu odnalazł drugi dom. Rok olimpijski to także czas wyborów. Te mają za sobą władze Ceramika. Ponownie prezesem został Lech Pauliński. Jego pozycja nie była ani przez moment zagrożona, a nikt inny nie rzucił mu rękawicy. Niewielkim zmianom uległ skład zarządu. Największą niespodzianką pozostaje dołączenie do rodziny krotoszyńskich zapasów Wojciecha Wali. Jeszcze przed olimpiadą wybierano władze Wielkopolskiego Związku Zapaśniczego. I tu Pauliński nie miał sobie równych, a w skład zarządu weszli reprezentujący Krotoszyn Maciej Oprysiak i Bronisław Pluta. Ale życie przynosi oprócz blasków także cienie. Niemałym szokiem było zakończenie kilkunastoletniej współpracy z Rafałem Patalasem. Wiadomo było od pewnego czasu, że relacje między obydwiema stronami pozostawiały wiele do życzenia, ale tego że klub rozwiąże współprace mało kto się spodziewał.

Paweł Krawulski