Odszedł za wcześnie
We wtorek przyszła z Raciborza hiobowa wieść. Tego dnia zmarł nagle Grzegorz Pieronkiewicz, prezes Polskiego Związku Zapaśniczego. Ten działacz i sportowiec zapisał piękną kartę w historii polskich zapasów.
Wychowanek Unii Racibórz, a później GKS-u Katowice specjalizował się w stylu klasycznym, rywalizując w najcięższych kategoriach wagowych. Do swoich sukcesów sportowych zaliczał 3 srebrne medale MP, a także 15 z najcenniejszego kruszcu wywalczone w kategoriach juniorskich. Do tego dwukrotnie zajmował czwarte miejsce ma MSJ i raz otarł się o podium ME w tej kategorii wiekowej. Reprezentował Polskę jako zawodnik sumo. Spektakularnej kariery międzynarodowej jednak nie osiągnął. Miał sportowego pecha. W jego kategorii walczył sam Andrzej Wroński, mistrz olimpijski z Seulu- 1988r. i Atlanty-1996r. Pieronkiewicz toczył z nim wyrównane boje, a pojedynek o złoty medal w 1997r. jest wciąż żywo wspominamy przez kibiców zapasów. Przypomnijmy: wspomniany pojedynek był niezwykle wyrównany. Obaj atleci nie potrafili zdobyć odpowiedniej przewagi. W ciągu 5 minut pojedynku Wroński zdobył jeden punkt. Zarządzono dogrywkę, która jednak nie zmieniła niczego. Zawodnicy umiejętnie się pilnowali i arbiter nie nagrodził atletów żadnym punktem technicznym. Wobec tego tytuł powędrował do mistrza olimpijskiego, a Pieronkiewicz musiał zadowolić się srebrem.
Po zakończeniu kariery sportowej w 2000r. nie odsunął się od sportu. Zaczął realizować się jako działacz. Został wybrany na prezesa macierzystego klubu, piastował również funkcję prezesa Śląskiego Związku Zapaśniczego. W docenieniu zasług na tym polu został w 2012r. wybrany prezesem PZZ, którą to funkcję pełnił do dnia swojej przedwczesnej śmierci. Do swoich obowiązków podchodził w sposób niezwykle odpowiedzialny. Wizytował kluby, interesował się młodym pokoleniem adeptów zapasów. Był także w Krotoszynie. Okazją były przeprowadzone w hali przy ul. Sportowej Mistrzostwa Wielkopolski w zapasach w stylu wolnym kadetów i młodzików w 2016r. Cieszył się wówczas z seniorów i podkreślał wielką rolę krotoszyńskich zapasów w rozwój dyscypliny której poświęcił całe swoje sportowe życie. Nic dziwnego, ze przedstawiciele LKS-u Ceramika na wieść o jego śmierci przyjęli z niedowierzaniem. Do teraz nie mogą się pogodzić z tą stratą.- Podkreślam w tym smutnym czasie niezwykła owocną współpracę prezesa z naszym klubem. Dzięki również jego determinacji mogliśmy korzystać z funduszy Ministerstwa Sportu i Turystyki. Pozyskane fundusze inwestowaliśmy w naszą zdolną młodzież. Zawsze służył też nam życzliwą radą. Docenił również moją osobę. Zostałem wyróżniony za działalność trenerską w 2015r.- tłumaczy trener Remigiusz Mayer. W dalszej części rozmowy dodaje, ze wszyscy w klubie są poruszeni śmiercią Pieronkiewicza.
W klubie panuje atmosfera przygnębienia i bólu, jak po stracie przyjaciela. Na uroczystości pogrzebowe udaje się za to wiceprezes Bronisław Pluta.
Autor
Paweł Krawulski